Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Radzio ze Świdnicy. Mam przejechane 13998.20 kilometrów w tym trochę w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.74 km/h i kot się z tego śmieje.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cremaster.bikestats.pl
Free counters!
Wpisy archiwalne w kategorii

0-50 km

Dystans całkowity:5835.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:314:42
Średnia prędkość:18.54 km/h
Maksymalna prędkość:875.00 km/h
Suma podjazdów:44996 m
Liczba aktywności:227
Średnio na aktywność:25.70 km i 1h 23m
Więcej statystyk
  • DST 22.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 26.40km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 128m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moja nowa stara

Poniedziałek, 13 października 2014 · dodano: 13.10.2014 | Komentarze 0

A co to?



Platformy? Czułki?


e?


Ta, jestem stuknięty :)

To wszystko owoc lenistwa, gorączki i leków na przeziębienie. Gorączka i leki spowodowały, że z najciemniejszych obszarów mózgu uciekły demony te same co opętały projektantów Multiplii czy też projektantów ścieżek rowerowych. Chociaż w tym drugim przypadku to raczej demencja, oj tam, oj tam. A lenistwo... kupiłem sobie leżankę ku chwale Grega Lemonda :)


Bo świat na leżąco wygląda lepiej :)



Wiem, tło nie powala, ale zdjęcia robione na szybko bo zaraz słońce zaszło. Moja stara rowerka w nowym wcieleniu, to dla niej koniec bezrobocia. Wczoraj ujeżdżałem ją jeszcze na smart samach. Dziś już na Schwalbe Marathon Racer 1,5'' i wreszcie mam cichego przecinaka :D Lemondka to Tranz-x jd-808, dodatkowo platformy Dartmoor Stream. Wiem, fajne połączenie ale innych pedałów nie uznaję więc jak kupię sobie kiedyś szosę... Jak się jeździ na lemondce? Wybornie, jeśli jest gładko ;) Zresztą moja średnia z wczoraj i dzisiaj mówi sama za siebie, to nie są moje normalne średnie a w dodatku jestem bez formy. Lemondka, opony i dzisiaj zrobiłem rekord prędkości w tym roku, a nie byłem w górach. Idealna maszyna na jazdę przed/po pracy bo na Cuba to zawsze brak mi sił wsiąść w tygodniu.


Mapka malowana bo nie wziąłem trackera.

Kategoria 0-50 km


  • DST 42.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 25.98km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Podjazdy 305m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

W poszukiwaniu prędkości

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 0

Prapremiera mojej najnowszej chorej rowerowej fantazji. I tutaj kropka bo jeszcze nie jest ukończona. Premiera prawdopodobnie jutro jeśli dotrze ostatnia paczka. Pomysł zrodził się dawno, dopracowałem go z gorączką więc możliwe że dorobię się hejterów :D

Zdjęć dziś mało, bo trasa po płaskim* do Mietkowa więc nie było co fotografować. No chyba że taki Trójgarb gdzieś za pagórkiem.



*zawsze mam dylemat pisząc o płaskiej trasie. Bo tyle ma to wspólnego z płaskością co Agrykola z górą.
Kategoria 0-50 km


  • DST 8.00km
  • Czas 00:24
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

bla*

Piątek, 10 października 2014 · dodano: 10.10.2014 | Komentarze 1

Gdyby mi się chciało jak mi się nie chce.
Gdybym miał tyle siły ile miałem choćby tydzień temu.
Dupa zbita przez choróbsko, a kostka bauma substytutem sudeckich kamieni.

*kolejny mądry tytuł, bo jak to śpiewa Nosowska "obowiązek obowiązkiem jest wpis na bikestatsie musi posiadać tytuł" czy jakoś tak.
Kategoria 0-50 km


  • DST 7.50km
  • Czas 00:27
  • VAVG 16.67km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

ble

Czwartek, 9 października 2014 · dodano: 09.10.2014 | Komentarze 0

Trasa do nieczynnego paczkomatu. Parę ostatnich dni zmarnowałem na pokonanie przeziębienia, już jest lepiej ale kompletnie nie czułem tego co pomiędzy nogami hyhy
Kategoria 0-50 km


  • DST 7.00km
  • Czas 00:25
  • VAVG 16.80km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

otsaim

Czwartek, 2 października 2014 · dodano: 02.10.2014 | Komentarze 0

Jednak MTB to najlepszy rower miejski ;)
Kategoria 0-50 km


  • DST 7.00km
  • Czas 00:19
  • VAVG 22.11km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

miasto

Środa, 1 października 2014 · dodano: 02.10.2014 | Komentarze 0

Nie potrafię już jeździć na starym rowerze :D
Kategoria 0-50 km


  • DST 46.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 15.42km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 1098m
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kropla dziegciu w cysternie miodu

Sobota, 27 września 2014 · dodano: 27.09.2014 | Komentarze 0




Nie wiedziałem od czego zacząć więc zacząłem od kota. Plan na dziś był następujący: wjechać na czerwony szlak Strefy MTB Sudety a potem się zobaczy. Czyli początek miał być szybki, łatwy i przyjemny. Haha, był tylko przyjemny! :)



Świdniczanie nie gęsi i swoje osły mają! Fakt, nie tak fotogeniczne jak osioły Legnickie i nie tak sławne jak te Poznańskie :D

Wracają do spraw istotnych, zaczęło się od tego że posiedziałem sobie na przystanku w Lubachowie, a nawet dwóch bo złapał mnie deszcz. Na przystanku jak na przystanku czasem znajdzie się kanapę jak w Glinnie, na jednym Lubachowskim są wyznania bodajże do jakieś Eweliny, a na następnym... Przypadek?


Zaszalała nam ekipa ze Strefy MTB i wyznaczyli czerwony szlak w okolicach Jeziora Bystrzyckiego. Pakuję się na niego koło wiszącego mostu. Nowa autostrada przez las, ale całkiem klimatyczna z drewnianymi barierami. Co najważniejsze, wiedzie ostro w górę. Jest pięknie, nawet wycinka jakaś tam kulturalna. A jednak da się bez robienia burdelu.



Dziwna ta trasa. Niby niskie góry, ale jakoś podjazdy nie chcą się kończyć. Takie uczucie cały czas mi towarzyszyło. W końcu autostrada kończy się i rozdziela na dwie zwykłe leśne drogi. Do góry idzie szlak, w dół też wygląda ciekawie. Jadę dalej szlakiem. Robi się przyjemnie, krótki delikatny zjazd po nawierzchni trawiasto-błotnistej. Właściwie to trawa pod wodą, śśśślisko. Po chwili odbija znowu do góry w totalnie zapomnianą drogę gdzie wszystko zbutwiałe, z grzybami którym nie dane było być zebranym i zgniły. Klimat taki że można nabierać go do bidonów. Niestety żadne zdjęcie czy opis nie jest w stanie oddać klimatu jesieni w zapomnianej części lasu.



Czy może być lepiej? No ba :) Mniej więcej w tym miejscu


Droga się kończy, zaczyna się jazda przez las! Tylko ułożone gałęzie sugerują którędy należy jechać. Także rowery między nogi i wyjeżdżamy ślad singla!

Żeby nie było tak różowo później szlak zalicza wpadkę. Albo to utrzymanie tendencji, że im dalej tym trudniej. Wracając na drogę, zaliczając przy okazji jeden zjazd dociera się do rozwidlenia dróg i tu kończą się oznaczenia. Wspiąłem się jedną, brak znaków. Wróciłem do drugiej i tam też brak oznaczeń. Jak potem wyszło na tracku właściwie obie mogły być dobre, nawet już niedaleko miałem do wyjechania z lasu. A co jest dalej to kto tam to wie. Jednak postanowiłem zjechać yyy jakąś drogą? Sam nie wiem czy to droga była czy strumień, ale grunt że odnalazłem się w Młyńskiej skąd po chwili zastanawiania się postanowiłem wracać zahaczając jeszcze Modliszów. Jakże wspaniale mi się podjeżdżało, jednak już po zjeździe miałem małą awarię. Nie roweru a siebie samego. To są te chwile gdy organizm nie chce jechać, a musimy jechać jak najszybciej żeby znaleźć się w pewnym pomieszczeniu by poznać kolejną odmianę prawdziwego szczęścia :D Dziękuję, do widzenia, pozdrawiam serdecznie :D



Ja tu jeszcze wrócę :)

Kategoria 0-50 km, Strefa MTB


  • DST 26.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 20.80km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Podjazdy 352m
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Modliszów

Środa, 24 września 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 0

Popracowo ;) Nie wziąłem aparatu a szkoda bo spotkałem świetnego kota któremu tylko wsadzić kijek w tyłek i można by wycierać kurze. Persa znaczy się.


Kategoria 0-50 km


  • DST 36.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 16.62km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Podjazdy 720m
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Michałkowskie Ścieżki

Sobota, 20 września 2014 · dodano: 20.09.2014 | Komentarze 0

Wszystko zaczęło się od tego, że jakiś czas zostałem siłą wyciągnięty na grzyby w okolice Michałkowej bo niby ja tam jeżdżę i się znam. Na nic się zdały tłumaczenia że nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem :D I tak łaziłem bez sensu po lesie bo grzybów nie wiele, aż oczom mym ukazała się ścieżynka.



Od tamtej chwili już kompletnie nie interesowały mnie grzyby :D

Przyszła w końcu chwila na zapoznanie roweru z singielkiem. Strasznie późno wyjechałem dzisiaj, gdzieś po 12 było. O tej godzinie to już nie ma tego czegoś że chce się jechać daleko i wysoko. I niestety już sam początek w lesie nie nastrajał pozytywnie, tubylczyni nie popierała obranego przeze mnie kierunku i proponował żebym jechał w przeciwnym kierunku. Ale co mi tam będzie gadać :D Ścieżka okazuje się bardzo fajna, ale krótka... urywa się w pewnym momencie i nie ma ciekawej alternatywy. Są tylko dwie stare drogi zawalone liśćmi i gałęziami, szału nie ma. No nic pomyślałem, wracam i próbuję pojechać tak jak tubylczyni mówiła. Chyba nie muszę dodawać że miała rację?



Zaczyna się ciekawie, do góry po korzeniach a w dodatku trawers. Chwila nieuwagi i koła się ześlizgiwały. Fajnie. Niestety dalej to już bardziej standardowa ścieżka która następnie wpada w zwykłą nieoznakowaną drogę. I tu zadałem sobie pytanie w dół i do domu czy do góry w poznawać co jest dalej? W sumie takie pytanie jak brak pytania.



Wszystkie znaki na niebie i na ziemi podpowiadały w którym miejscu wyjadę, na drogę która idzie niżej żółty pieszy i prowadzi na moje ukochane łąki nad Lutomią. Gdy na niej się znalazłem trochę szczęka mi opadła, poprowadzono tamtędy czerwony szlak rowerowy Strefy MTB Sudety. Bez map to jest jeden wielki lol że tak powiem, bo czerwony prowadzi też na Wielką Sowę. Grubo zapowiadają się te trasy :D


Trochę historii, niestety prowadzi w krzaki więc nie sprawdzałem cóż tam jest. Jednak krzaki dziś mi były przeznaczone.

Zjazd autostradą trochę przeoraną na zakrętach przez motocykle albo quady co nieźle podnosiło adrenalinę. Wciąż nie mogę się nadziwić nowym rowerem, jadę sobie spokojnie z góry a na liczniku prawie 40 km/h. Nie mogłem w to uwierzyć, ale gps pokazywał to samo. No no...

A wyjeżdżając z lasu moim oczom ukazuje się coś co w łysych główkach się nie mieści.



Nad Świdnicą rozbłysła tęcza, a skoro ja wygrzewałem się w słońcu to znak że coś mnie tam ominęło. Coś co jednak pośrednio dopadło mnie. Im bliżej Świdnicy tym więcej wody na drogach i jaki świetny prysznic spod koła! Jeszcze coś mnie podkusiło żeby pojechać przez Jakubów gdzie jest fajna drogą typu "kocie łby". Tylko dlaczego kocie?! Jechałem sobie błotnistym poboczem, zabawa przednia. Taka zabawa aż w pewnym momencie już nie opanowałem roweru i wylądowałem w krzakach:) Całkiem szybko wygrzebałem się z krzaków, bo żadna przyjemność być samemu w krzakach. I to chyba koniec mojej grafomanii.


Kategoria 0-50 km


  • DST 18.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kawałek Wzgórz Kiełczyńskich

Środa, 17 września 2014 · dodano: 17.09.2014 | Komentarze 2

Marnie zaczął się ten dzień. Parę minut po szóstej pod oknem mym w ruch poszły kosiarki. Gdy pobiegłem zamknąć okno, a przed tym rzucić kultowym tekstem z najlepszego filmu polskiego okazało się że paczę a nie widzę czyli znowu mgła :) Nici z planów czyli podjazdu do Modliszowa, nie widziało mi się to we mgle szczególnie że im bliżej Mordoru tym może być gorzej. Żeby było mało, siadam sobie ze śniadaniem do kompa i okazuje się że zdjęcia z ostatniego wpisu wcięło wrrr... Nie koniec to nieszczęść, wychodząc trzepnąłem się drzwiami w łokieć tak, że już przed oczami miałem taki druczek od lekarza że nie będę musiał iść do pracy. Jednak kto nie umarł ten zdrowy, a jeśli już wspominam o umieraniu to licznik mi umarł na śmierć. Właściwie w domu jeszcze działał, ale jadąc pokazywał że jestem zerem i żadne grzebanie w nim nic nie dawało. Żeby było zabawniej, gdy zjechałem z asfaltu nagle odżył. Co by tu jeszcze zamarudzić? Zapomniałem okularów co zauważyłem po paru kilometrach gdy poczułem suchość w oczach przez co skróciłem trasę a i jeszcze zahaczyłem ręką o jakaś wredną pokrzywę co wciąż odczuwam. Blablabla więcej pisaniny niż jeżdżenia.

Najważniejsze, że zjechałem coś czego nigdy nie zjechałem. Teraz to niby nic strasznego, ale wcześniej się blokowałem ;)

Na wzgórzach kiełczyńskich
Poranek w lesie © cremaster


Na mapce brakuje kawałka bo przycięło mi się za dużo ale oj tam oj tam.
Kategoria 0-50 km