Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Radzio ze Świdnicy. Mam przejechane 13998.20 kilometrów w tym trochę w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.74 km/h i kot się z tego śmieje.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cremaster.bikestats.pl
Free counters!
  • DST 21.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 23.33km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

weekendowy rowerzysta...

Sobota, 22 listopada 2014 · dodano: 22.11.2014 | Komentarze 0

...ale z ambicjami :D Chciałem sobie przypomnieć jak się jeździ, a tak serio to chciałem posłuchać nowego albumu L.U.C (i zapoznać tyłek z nowym siodłem). Śniegu padaj!
Kategoria 0-50 km


  • DST 7.00km
  • Czas 00:24
  • VAVG 17.50km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jestem jak system do głosowania

Czwartek, 20 listopada 2014 · dodano: 20.11.2014 | Komentarze 0

Po kilku dniach szalonego ciepła przyszło jesienne fuj i nie mogę się zaaklimatyzować.
Kategoria 0-50 km


  • DST 30.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 25.00km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

ciepeło

Środa, 12 listopada 2014 · dodano: 12.11.2014 | Komentarze 1

Miałem coś dzisiaj załatwić, ale okazało się że nie posiadam jednego papierka potwierdzającego że jestem kotem więc okazało się że mam czas na rower. A pogoda dzisiaj była hmm... Miałem dylemat czy to wszystko dzieje się naprawdę więc wystawiłem jeszcze raz głowę za okno. Czarna kicia wygrzewała futro w oknie, biało-czarno kicia wyciągała się na śmietniku, a kolejna kicia w samym staniku myła okno... Tak, to był ostateczny argument żeby wskoczyć w krótkie ciuchy, napawać się świetnym słońcem i zostać przedmuchanym silnym, ciepłym wiatrem. O jak mi dobrze dziś było :D


Kategoria 0-50 km


  • DST 51.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 21.86km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Podjazdy 754m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

BJGL

Poniedziałek, 10 listopada 2014 · dodano: 10.11.2014 | Komentarze 2

Czyli Być Jak Greg LeMond. Miało być luźne pedałowanie w górach, wyszła walka z wiatrem która przeistoczyła się w BJChH czyli Być Jak Chris Horner. W całym moim bełkocie jedzie o to, że miałem podjazdy pod paszczowiatr i kręciłem stojąc w pedałach. To mój naturalny styl jazdy, do tegorocznej wiosny każdy podjazd robiłem z twardym przełożeniem i na stojąco. Potem kolana powiedziały dość i musiałem zacząć kręcić z wysoką kadencją przez to mam -50% radochy z podjazdów asfaltowych. Ogólnie dzisiaj zastanawiałem się co sobie rowerowego kupić, po Rościszowskim wibratorze postanowiłem że nie będzie to szosówka. Temat szosówki zawieszam do czasu gdy drogi staną się gładkie. Aż takim masochistą nie jestem żeby jeździć tu szosą.
Tyle bo kotom dziś odpuszczałem.

Na pozytywne zakończenie. Zbliża się lato, rzepak kwitnie ;)





Kategoria 50-100 km


  • DST 12.00km
  • Czas 00:35
  • VAVG 20.57km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

test

Niedziela, 9 listopada 2014 · dodano: 09.11.2014 | Komentarze 2

Z jednej strony miałem chęć na rower, ALE z drugiej strony w lodówce czekał Spitfire idealny na mgliste klimaty zaokienne. Z trzeciej strony od miesiąca czeka też krótki mostek do Acidki. Najtańszy możliwy model mostka 45 mm reklamowany na ALEcośtam jako mostek do downhillu z dopiskiem "nie stosować do sportów ekstremalnych" :D Ohydny kawał metalu, nie wiem nawet czy to amelinium bo takie ciężkie. Potrzebowałem tego do potwierdzenia bądź obalenia teorii, że z krótkim mostkiem będzie lepiej. Wnioski są takie:
- rower stał się tak zwrotny jak sobie wyborażałem
- skoro zwrotny to przy dużych prędkościach zrobił się strasznie nerwowy
- i najważniejsze... musiałem szybko zawrócić do domu przez straszny ból od nadgarstków po łokcie. Ból nadgarstków zdarza się, ale żeby łokcie mnie bolały to po raz pierwszy.

Także fail. Jakby ktoś chciał mostek Bop Drop In na kierę 31,8 to oddam za browara. Jak coś to znam protetyka szosowca.



Bo dzień bez kota to dzień stracony.




Kategoria 0-50 km


  • DST 65.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 17.11km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Podjazdy 1507m
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Noc jak noc, raczej ciemno niż jasno

Sobota, 8 listopada 2014 · dodano: 09.11.2014 | Komentarze 5




Myślę, że ogromna liczba ludzi maskuje swoje szaleństwo. Przypuszczam, że wielu mogłoby odkryć dla siebie dużo nowego, gdyby odważyło się to szalone pudełeczko otworzyć. Może tak być, że wszystkie psychiczne choroby są jedynie nieumiejętnością obcowania z tym pudełeczkiem, zamrożeniem go lub otwarciem w nieodpowiednim momencie. Albo otwarciem i wypiciem całej fiolki naraz. Może dewiacje to jedynie źle dozowane szaleństwo? To bardzo prawdopodobne.
                                                                                                                                                     Łukasz L.U.C Rostkowski

Mądre słowa na początek, które stały się dla mnie bardzo bliskie. Nie będę smęcić bo to nie miejsce na to, a i wiadro endorfin przywiezione z gór nie pozwalają mi na smęcenie. Start jakoś po 19, bezchmurne niebo, cel Wielka Sowa. Naprawdę muszę coś więcej pisać?

Przy okazji chciałem przedstawić moich nocnych przyjaciół.



Niebieskie 2900 mAh
Różowe:) 2200 mAh
Srebrne pojęcia nie mam, mało jakoś
Na jednym niebieskim dojechałem do Przełęczy Walimskiej, jakaś godzina czterdzieści na latarce 2.8 mA więc jest nieźle ;)

A Convoy S2+ z kolimatorem świeci tak, no prawie tak jak na zdjęciu. Bez szerokokątnego obiektywu nie da się złapać jak szeroko świeci. Wszelkie typowe rowerówki mogą się schować i spalić ze wstydu.


Coś jednak wypadałoby napisać, tylko trudno pisać gdy ocieka się zacieszem. Łatwiej przychodzi marudzenie, taka już polska natura. Po paru kilometrach dostałem podmuch wmordewindu który uświadomił mi, że stare spodenki z za dużą wkładką(tyłek mi schudł) są lepsze na zimę. Jest za długa z tyłu i przodu, i ta nadmiarowa gąbka z przodu jest świetnym ptakochronem :D

Dojazd na Przełęcz Walimską bez większych przygód. Na przełęczy druga latarka na kask i achoj przygodo. Pierwsze kilka minut w lesie to nerwowe rozglądanie się na boki, które szybko ustępuje miejsca ogromnej radości z rozdzierania ciemności i wyświecania saren. Każda przecinka atakuje widokiem rozświetlonych wiosek, miast, nadajników na szczytach. Gęstymi mgłami w dolinach i wszystkim co można sobie w nocy wymarzyć. Przy tych temperaturach jakie teraz w górach są ciężko zrobić dobre zdjęcie więc nawet sobie nie zawracałem tym głowy. To trzeba samemu zobaczyć.



Na szczycie cisza, spokój i kot. Idealnie :)



Początkowo udawał, że nie jest zainteresowany. Do czasu gdy zacząłem sobie wcinać dobrze zmrożonego banana. Od tej chwili był wszędzie, nawet do plecaka chciał mi się wpakować. Jednak nie zabrałem go do domu bo nie miałbym już po co na Wielką Sowę jeździć. Na szczycie wskoczyłem w polarek i pozostało lecieć w dół. Za Walimiem wpakowałem się w mleko trzymające do Zagórza, potem już luzik tylko w Świdnicy zaatakował smog. Gdzieś po północy wylądowałem w domu, zaszalałem pod gorącym prysznicem i trochę przesadziłem bo okazało się że całe miasto zaparowałem i nic już nie widać. Sorry.













  • DST 41.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 14.91km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 33.2
  • Podjazdy 834m
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jestem Świetlikiem 2.0

Niedziela, 2 listopada 2014 · dodano: 02.11.2014 | Komentarze 0

Sru prosto z mostu i nieostro



Sprawiłem sobie nowe zabawki i teraz jazda w nocy to sama przyjemność. Do starego standardowego Convoya S2 doszedł Convoy S2+ ale nie byle jaki. Zmodyfikowany przez Dariusza70 z forum swiatełka.pl Najważniejsza zmiana to optyka zmieniona na kolimator 20x60. Czyli co? Czyli to, że równomiernie świeci w 60 stopniach w poziomie i 20 w pionie. W praktyce wygląda to tak, że oświetla całą szerokość drogi, rowy po obu stronach i jeszcze łapie pola. Powiem krótko, niczego innego nie chcę jeśli chodzi o światło do jazdy po drogach. No może coś bardziej skupionego na długie światła ale nie koniecznie. Zdjęcie jak to świeci pojawi się przy okazji, bo zrobione dziś nie oddawały pełni możliwości. W lesie kolimator nadaje się tylko do świecenia po koła, w lesie to tylko światło na kasku. Pierwsza jazda z latarką na kasku i już wiem że jazda z samą latarką na kierownicy w lesie to nieporozumienie. I nagle okazuje się, że wszystkie potwory czające się obok to tak naprawdę koty, lisy, łasice i potwory właściwe. Bajka. Uchwyt latarki to Magicshine MJ 6058 banalnie proste rozwiązanie i takie są najlepsze. Jest takie se bo łapie luzy, ale jak się poprawi trytytką to nawet Sowie kamienie jej nie ruszą.

Wracając do jazdy to skoczyłem na Ślężę, nic specjalnego. Chciałem zjechać czerwonym w stronę Sulistrowiczek ale to nie jest zjazd na jesień :( Zjechałem w stronę Przełęczy Tąpadła żółtym po krawężnikach. Ślęży nie lubię i chyba nigdy nie polubię. Na żadnym ze znanych mi szczytów nie ma tylu koszy na śmieci co na Ślęży i na żadnym ze znanych mi szczytów nie ma tylu śmieci... I w ogóle że tak powiem "lol".



Chwilę wcześniej.


I znowu całkiem przypadkiem znalazłem się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze. Chociaż z tym odpowiednim miejscem to przesadziłem bo musiałem zająć strategiczną pozycję przy czterogwiazdkowych wychodkach i zrobić pstryk przez drzewa.



Wracając zahaczyłem jeszcze o okolice Raduni



I tradycyjnie zaliczyłem okiem Śnieżkę (w tle)



Ciach

ps
Tak wiem, zarzekałem się że nie siądę na rower. Kłamałem :D
ps2
Październik drugim moim najlepszym miesiącem po maju. Przekroczyłem magiczną granicę 400km haha :D Można się śmiać razem ze mną :D Niektórzy po 400 km to dopiero postój na pierwsze siku robią :D





  • DST 21.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 25.20km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 107m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

sru

Czwartek, 30 października 2014 · dodano: 30.10.2014 | Komentarze 0

Tydzień niechcenia czyli druga zmiana. W dodatku zbliża się weekend w którym łatwiej niż zwykle zginąć na drodze więc możliwe że nie tknę roweru. Lipa.


Kategoria 0-50 km


  • DST 70.00km
  • Czas 04:52
  • VAVG 14.38km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura -666.0
  • Podjazdy 1821m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielka Sofa

Niedziela, 26 października 2014 · dodano: 26.10.2014 | Komentarze 6

Eee jak spałem dwie godziny to znaczy że normalnie spałbym jedną? A jakbym nie spał w ogóle to spałbym godzinę, ta?

Mniejsza o to. Miałem pewne plany, ale w ostatnie chwili wycofałem się bo przypomniałem sobie o nowo przyjętej filozofii wraz z zakupem Acidką mówiącej o końcu prowizorki. Także dziś zamiennik, a właściwie testowanie nowych ciuchów, plecaka, bla bla bla etc.

Start o czwar...trzeciej. Pod galerią myślałem, że fatalnie zaczynam dzień. Na ulicy leżał kot, wyglądał na przejechanego. Leżał oparty o krawężnik w pozie typowego Polaka chłonącego papkę z telewizora po pracy. Zdjęcia nie robiłem, nie fotografuje kotów po wypadkach. Ale jak podjechałem okazało się że był w 100% żywy, miał tylko wyjebane.

Nad jeziorem kolejna przygoda. Od tamy strużka oleju na drodze. Po jakimś kawałku znalazłem winowajcę. Odłamał się kawałek skały, spory i płaski, taki akurat żeby zmieścić się pod samochodem i trzepnąć w miskę. Ktoś walnął, zgubił olej, ale kamień zostawił. W sumie daleko nie zajechał bo przy tamie ślad się skończył, znaczy został tam ślad po kałuży i ślady samochodowych opon w różnych kierunkach. Sprzątnąłem ten kamień, teraz muszę dla równowagi nagrzeszyć.

Właściwie żeby kończyć pisaninę napomknę że uczyniłem jeszcze jeden dobry uczynek. Jakiś Kamil urwał koszyk z bidonem, tym paskudnym "imiennym" powerade(k). Na końcu czarnego jak dobrze pamiętam szlaku, na zakręcie między Rzeczką a Sokolcem, odłożyłem na pieniek. Jak się cofnie to znajdzie chyba że ktoś go wyprzedzi i weźmie bo przyda się.

I chyba tyle. A prawie bym zapomniał.



Nie żebym chciał robić konkurencje na polu wschodów słońca w górach, ale no sorry taki mamy klimat :D







A tam gdzieś jest szczyt Sowy, czyli pogoda wspaniała. Dół bez chmur, góra w chmurze.



Na Sowę wjeżdżam fioletowo-zielono-bladopomarańczowym zjeżdżając na Toompowy znaczy się zielony strefowy. Ostatnio to mój standard. Myślałem o wjeździe niebieskim ale brak dziś we mnie agresji do atakowania kamieni. Na zielonym już widoczność bliska zeru, coś się spłoszyło przede mną i uciekło w młody las. Pierwsza myśl że to muflon, ale to coś było ciężkie. Po chwili nasłuchiwania dało głos, plutonowy Jeleń! Jednak bez szans na zdjęcie. Szczyt objechany dookoła, kota brak więc uciekam bladopomarańczowym przez pod szczytowe jezioro. Omijając je przez krzaki odbijam się od korzenia i ląduje na dupsku bo do tyłu trudno się jedzie. Jestem jednak uratowany bo udało mi się lecąc dupskiem ominąć błoto głębokie na oponę z obręczą i jeszcze kawałkiem szprych. Dalej już bez większych przygód, w Rzeczce nachodzi mnie chęć niebieskiego pieszego... Tylko on po drugiej stronie góry, więc wio do góry przez schroniska. Na niebieskim rzeka, ale to nie ważne bo to niebieski! I świeciło tam słońce.



W miejscu gdzie ostatnio się położyłem by chwilę odpocząć pojechałem inaczej i znowu z problemami, podparłem. Jakieś francowate miejsce, niby nic strasznego ale się tam zacinam. Nie odpuszczę :D


Dzisiaj kałuże były jakieś sztywne






  • DST 8.00km
  • Czas 00:24
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Sprzęt Kwasożłopka
  • Aktywność Jazda na rowerze

p

Czwartek, 23 października 2014 · dodano: 23.10.2014 | Komentarze 2

zima