Info

Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Luty1 - 3
- 2015, Grudzień14 - 7
- 2015, Listopad13 - 4
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień20 - 36
- 2015, Sierpień25 - 75
- 2015, Lipiec13 - 34
- 2015, Czerwiec12 - 28
- 2015, Maj17 - 37
- 2015, Kwiecień11 - 18
- 2015, Marzec11 - 13
- 2015, Luty9 - 21
- 2015, Styczeń5 - 7
- 2014, Grudzień13 - 10
- 2014, Listopad11 - 17
- 2014, Październik13 - 20
- 2014, Wrzesień9 - 15
- 2014, Sierpień12 - 6
- 2014, Lipiec11 - 3
- 2014, Czerwiec12 - 10
- 2014, Maj16 - 18
- 2014, Kwiecień12 - 23
- 2014, Marzec6 - 5
- 2014, Luty8 - 10
- 2014, Styczeń6 - 10
- 2013, Grudzień7 - 21
- 2013, Listopad10 - 34
- 2013, Październik14 - 33
- 2013, Wrzesień12 - 10
- 2013, Sierpień12 - 2
- 2013, Lipiec7 - 3
- 2013, Czerwiec6 - 1
- 2013, Kwiecień1 - 3
- 2012, Czerwiec3 - 0
- 2012, Maj10 - 0
- 2012, Kwiecień7 - 0
- 2012, Marzec12 - 2
- 2012, Luty3 - 0
- DST 72.00km
- Czas 04:14
- VAVG 17.01km/h
- VMAX 43.00km/h
- Sprzęt Wajperka
- Aktywność Jazda na rowerze
Wielka Sowa
Piątek, 20 września 2013 · dodano: 20.09.2013 | Komentarze 0
Ostatnie dwa dni pochłonęły sprawy niezwiązane z pedałami, akurat wtedy gdy nawet słońce świeciło, no trudno. Wczoraj wieczorem miałem głowę pełną tras i nie miałem pojęcia co wybrać. Rano wpadłem na pomysł żeby jesienno-depresyjne stany załatwić czymś wielkim. Wielką Sową na przykład. Od dłuższego czasu chodziła mi ona po głowie, ale przyplątały się problemy z kolanem i musiałem o niej zapomnieć ale nie na długo. Kolano już działa tak jak powinno więc pomknąłem w góry. Na którymś podjeździe doszedłem do wniosku, że niby sezon się kończy a ja zaczynam łapać formę. W sumie to zrozumiałe, zacząłem jeździć w czerwcu. Sezon będzie długi :)Podjazd na Wielką Sowę zacząłem od czarnego szlaku z parkingu między Rzeczką a Sokolcem do Koziego Siodła. A tam trochę Woodstocku, przeorali wycinką i mnóstwo błota ale da się przejechać. Z Koziego Siodła czerwonym już na Sowę. Po kilku metrach jazdy zaczęła się podstawa chmur (jestem ekspertem lotniczym, w życiu parę razy przeleciałem przez kierownicę) i w tym miejscu właściwie już się wracałem bo nic nie widziałem przez zaparowane okulary, a ściągnąć nie mogę bo ślepy jestem. Warunki trudne bo do wyboru trasa po mokrych korzeniach, albo mokrych kamieniach. Zdecydowanie lepiej mi szło po kamieniach, ale raz musiałem podprowadzić rower. Na szczycie parę osób, rowerzystów zero. Potem zjazd żółtym przez Małą Sowę do zielonego rowerowego i autostradą na Przełęcz Walimską. Żółty okazał się za stromy, za mokry i za śliski więc spory kawałek pieszo pokonałem. Ale w między czasie wyszło słońce i całkiem przyjemny spacer z tego wyszedł. To mój pierwszy raz na Wielkiej Sowie więc oj tam oj tam.
Ten wyjazd to jeden wielki niewypał bo nie spotkałem kota na szczycie! A tak naprawdę to zacieszony zjeżdżałem do domu :)
ps
dopiero po wrzuceniu zauważyłem ile się rozpisałem, a właściwie to ważny jest tylko ostatni akapit ;)
ps2
Tym wyjazdem poprawiłem wynik z zeszłego roku, oczywiście to dystans śmieszny ale trzeba to odnotować

Grzybol ten sam co w ostatnim wpisie© cremaster
A tu już wiedziałem że będzie fajnie

Sowy© cremaster
O dokładnie tak

Czerwony szlak© cremaster
I tak

Na szlaku© cremaster
tak też

lalala© cremaster
tak w sumie też

tralalala© cremaster
a o czymś takim marzyłem

szczytowanie© cremaster
to już

Na szczycie© cremaster
fetysz, ale bardziej czeskie mnie kręcą

Drogowskaz na Wielkiej Sowie© cremaster
A to już po między Wielką a Małą

Wzgórza Wyrębińskie© cremaster
i teges

Drogowskazowo© cremaster
a na koniec trochę słońca wyszło i kolory inne

Żółty szlak© cremaster
prawie bym zapomniał :D świetne futro :)

Kocie na płocie© cremaster
Kategoria 50-100 km, >800m n.p.m.