Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Radzio ze Świdnicy. Mam przejechane 13998.20 kilometrów w tym trochę w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.74 km/h i kot się z tego śmieje.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cremaster.bikestats.pl
Free counters!
Wpisy archiwalne w kategorii

jestem świetlikiem

Dystans całkowity:1224.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:76:36
Średnia prędkość:15.99 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:19365 m
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:47.10 km i 2h 56m
Więcej statystyk
  • DST 65.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 17.11km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Podjazdy 1081m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy śnieg

Piątek, 15 listopada 2013 · dodano: 15.11.2013 | Komentarze 7

Dzisiejszy wypad na Wielką Sowę sponsorowany jest przez wodę we wszystkich stanach skupienia. Już na początku złapał mnie deszcz, przesiedziałem ponad pół godziny na przystanku marudząc pod nosem że minusem jeżdżenia samotnie są takie chwile gdy kompletnie nie ma co robić i trzeba czekać. Ogólna mglisto-deszczowa zgnilizna kończyła się gdzieś za Michałkową. Im wyżej to przyjemniej, nawet mgła ładniejsza. Mniejsza z tym, specjalnie nie będę dziś wrzucał mglistych zdjęć i nic już więcej nie napiszę o niej.
no to zima © cremaster

Już kawałek za Przełęczą Walimską pojawiał się śnieg, na pocieszenie dla tych co nie lubią zimy dodam że śnieg śniegiem, a błoto dalej błotem. Czyli to dopiero nieśmiałe zimowe zaloty.
Wieża © cremaster

Na szczycie było pusto, miałem po fotce wieży spadać w dół, ale oglądam się za siebie i jest. Moje małe marzenie wysłuchało moich ostatnich maru dzeń i spełniło się.
zima już się zbliża, a ja kota miziam se © cremaster

Właściwie to powinienem na początku napisać ostrzeżenie, że z 39 zdjęć jakie dzisiaj zrobiłem 24 to zdjęcia kota:3
Idealnie dopasowani © cremaster

Na koniec wrócę do spraw warsztatowych. Ostatnio złapałem kapcia, nic szczególnego. Przy ściąganiu koła zauważyłem coś jeszcze. Pękła mi szprycha w tylnym kole i to po złej stronie. Jak tego mogłem nie zauważyć? Ba, gdybym nie majstrował z tylnym kole to pewnie dojeździłbym tak do wiosny. Gdy zacząłem jeździć w ciemnościach, założyłem na szprychy takie beznadziejne odblaski co na dwóch szprychach się trzymają. I pech chciał że ta co pękła była jedną od odblasku i tak się trzymała na odblasku. Przedostatnio najechałem na kamień, coś głośno trzasło z tyłu. Zatrzymałem się, pooglądałem, wszystko się trzymało, nic nie latało to stwierdziłem że kamień musiał mieć bardzo dobrą akustykę. A tu jednak szprycha trzasła. Tak Wajperka wylądowała u doktora, pierwszy raz obcy facet ją dotykał :/
Wajperka © cremaster



  • DST 32.50km
  • Czas 01:22
  • VAVG 23.78km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Podjazdy 306m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocna zakrętka po lenistwie

Sobota, 9 listopada 2013 · dodano: 09.11.2013 | Komentarze 1

Nie ma co się rozpisywać. Różnie ostatnio z pogodą było, albo z czasem i brakiem mobilizacji. Bo jak tu się mobilizować do ruszenia tyłka skoro nawet po największych wymiataczach nie ma śladu. Także pozostaje mobilizowanie się samemu, dziś tak na rozpęd nocne kółko wokół jeziora. Miałem pomysł na zdjęcia, ale tematy zostały oblężone przez niekoniecznie przyjaznych ludzi. Więc bojąc się o to co między nogami wolałem odpuścić.


  • DST 66.00km
  • Czas 03:53
  • VAVG 17.00km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Podjazdy 1054m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sówka Muflonówka

Wtorek, 5 listopada 2013 · dodano: 05.11.2013 | Komentarze 2

Nowy miesiąc, stara trasa. Jakoś niespecjalnie się czułem i wjechałem banalnym fioletowo-zielonkawym zamiast planowanego czegoś z Sokolej Przełęczy. Po drodze myślałem jak tu urozmaicić wpis żeby nie było nudno. I urozmaiciło się samo.
Dwugłowy muflon zszedł na ziemię, powiedział "tędy nie przejedziesz, tędy jeżdżą lenie" © cremaster

Nie ukrywam, lubię muflony. To moje drugie spotkanie z nimi, pierwsze było pod Starym Książem, teraz wreszcie w górach. Fajnie, ale jednak chciałem tamtędy przejechać, ale również nie chciałem ich płoszyć. Wycofałem się, a one jeszcze dłuższą chwilę się tam pokręciły po czym zeszły trochę niżej.
Muflony:) © cremaster

Na szczycie pusto, przetoczyła się (i to dosłownie) jakaś grupka niedzielnych z psem na luzie. Jacyś dziwni byli, niedzielni we wtorek?
grzybek © cremaster

Zapomniałem dodać, że start o 5:30, miało być wcześniej, ale na radarze pogodowym nie fajnie wyglądało. I tak dopadł mnie mały deszczyk.
sowiście © cremaster

Ślęża, po lewej przyjemne Kiełczyńskie, po prawej Sradunia(też przyjemna) © cremaster

Wracając tą samą trasą widoki były te same.
Muflony © cremaster

Trochę zmarzłem zjeżdżając, w Michałkowej spotkałem fajnego puszystego kota, mówię do niego "kici, kici, zrobię z Ciebie rękawiczki" a ten uciekł w podskokach. Wziął to dosłownie, także dzisiaj kota niet. Pod domem oczywiście przywitał mnie kot ale to się nie liczy;) Na koniec kota nie ma, ale będzie zaniżanie poziomu.
Wiatr złamał brzozę i poleciał dalej, interesujące... © cremaster

W okolicach tamy w Lubachowie namalowano znaki poziome.
Znak 75B © cremaster



  • DST 39.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 16.96km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poszukiwania satanistycznych pogan

Czwartek, 31 października 2013 · dodano: 31.10.2013 | Komentarze 1

Jeśli taki tytuł to tylko Ślęża. Siedlisko zła wszelkiego. Liczyłem, że po zachodzie słońca spotkam tam satanistów, przecież dziś hałołin. Rozczarowałem się, owszem na szczycie była jakaś grupka, może poganie ale jednak to nie to. Z drugiej strony bałem się że sataniści mogą składać ofiarę z kota a tego bym nie przeżył. Niestety takie dziwne czasy nastały, że nie składa już się ofiar z dziewic czy kozłów. Sam już nie wiem co byłoby gorzej odebrane, ofiara z dziewicy czy z kozła. Ostatnio włączyłem przypadkiem telewizor i mam wrażenie że jednak to drugie. No nic, pozostaje czekać do wigilii i j*bnąć karpia młotkiem bo to legalne...

Żeby nie być gołosłownym to na drzwiach kościoła na Ślęży jest ostrzeżenie.
izotonik albo psikus © cremaster


Wracając do tematów rowerowych. Na Ślężę wjechałem przy zachodzie słońca od Przełęczy Tąpadła, rozważałem wjazd już w ciemności ale wolałem jednak zrobić rekonesans przy ostatkach słońca słonecznego by wypatrzeć zagrożenia przed zjazdem w ciemności. Może jednak przesadziłem, latarka świetnie się sprawuje:)
Zachód w Tąpadle © cremaster

cytryna w górach © cremaster

Nawiasem mówiąc dawno w tych rejonach nie byłem i wypłaszczyło się jakoś przez ten czas:D
Na szczycie © cremaster

przepraszam, którędy na Wrocław? © cremaster

Pomarudziłem na początku więc na koniec coś spokojniejszego.
sleepoholic © cremaster

Na kota! Ale szumy wyszły po wrzuceniu na serwer!


  • DST 78.50km
  • Czas 04:22
  • VAVG 17.98km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sucha manipulacja

Środa, 30 października 2013 · dodano: 30.10.2013 | Komentarze 2

Wreszcie wiater nie dymo :)
Nie ma nic gorszego niż za długie spanie więc na trasie wylądowałem o 5:30, odbiło mi kompletnie :)

Wypad w Góry Suchy, chociaż w Głuszycy zacząłem wątpić widząc ciemne chmury na Suchymi, rozważałem ucieczkę na Sowę. Ale ostatecznie postanowiłem zaryzykować i wróciłem suchy jak góry.

Nie tylko suchy, ale też zmanipulowany! Plan zakładał zahaczenie Skalnych Bram i dalej zielonym albo jakimś do Andrzejówki a potem dalej. Zaczęło się świetnie, pojawiły się oznaczenia czarnego szlaku, na początku października jeszcze ich nie było. Jadę prowadzony jakby za rękę, pięknie plakietki wskazują drogę. Tylko zaczynam się jakoś dziwnie czuć, coś nie kojarzę trasy. Ale nic, jadę dalej, przecież ciągle są oznaczenia, nie zgubiłem się. Nachodzi mnie uczucie, że jestem jak wyznawca pewnego zamachu, robi się coraz bardziej absurdalnie, ale dalej w to wierzę. Tylko gdy zamiast wyczekiwanego ostrego podjazdu do Bram robi się ostro ale w dół to nie jest już fajnie. Ale świeżutkie oznaczenia są dalej:) Stwierdziłem, że pojadę dalej i zobaczę o co tu się rozchodzi. No i wyjechałem w Trzech Strugach na niebieskim szlaku... Zwątpiłem, cofnąłem się parę metrów do tyłu i na drzewie jest czarny rowerowy. Przyglądałem się pod różnymi kątami i dalej był czarny(czasem mylą mi się niebieski z zielonym, oj tam, oj tam, to wina farby:D). Zresztą, tam według map nie ma żadnego szlaku. W sumie nic się nie stało, niebieskim podjechałem sobie, potem narciarskim,następnie bliżej nieokreślonym i tak pod Waligórą wylądowałem.
takie dziś widoki © cremaster

Przy ruinach schroniska włączył się we mnie instynkt odkrywcy-penetratora i połaziłem sobie między jego resztkami.
Ruiny schroniska na Waligórze © cremaster

Aż wreszcie zdobyłem kolejny szczyt i zrobiłem najbardziej oklepaną fotę wśród bajkstatsowiczów z tego rejonu (po wieży na Sowie) ;)
jak na nią patrzę to mam ochotę na jeszcze raz © cremaster

Z Waligóry szybko do Andrzejówki, czas niezły więc żółtą sympatyczną singielką poleciałem dalej.
jeździłbym cały dzień © cremaster

Aż do Zamku Radosno
Radosno mi:) © cremaster

Potem powrót do Andrzejówki i sru do domu drogami. W Zagórzu kurier UPS chciał żebym zszedł. Stał na podporządkowanej od strony jeziora, trochę wystawił się ale to żaden problem. Tylko, że gdy już prawie przed maską mu przejeżdżałem nagle widzę że ruszył. Zdążyłem tylko pomyśleć że kurier mnie zabił, ale okazało się że postanowił trochę cofnąć, a że było z górki to sturlał się trochę...Potem cała drogę rozmyślałem czy w ten weekend siadać na rower czy lepiej odpuścić.
a rano laserowy pomiar prędkości © cremaster

Mapka o dokładności jak stąd do tamtąd.


  • DST 7.50km
  • Czas 00:22
  • VAVG 20.45km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fototerapia (leczenie światłem)*

Niedziela, 27 października 2013 · dodano: 27.10.2013 | Komentarze 5

Na dziś miałem pewne plany, ale ICM zrobił mnie w filutka i tym razem dobrze przewidział że nie będzie padać, a inne prognozy widziały deszcz cały dzień. Trudno, ale dzień nie jest zmarnowany bo postanowiłem przetestować pewien sposób na walkę z jesienną depresją.

Jak do tej pory jesień rozpieszcza słońcem i światła nie brakuje, ale oczywiście musiała być według mnie bzdurna zmiana czasu i teraz wcześnie jest ciemno. W takich warunkach trzeba ratować się fototerapią wymyśloną ponad 100 lat temu przez pewnego duńczyka.

Całkiem przypadkowo złożyło się że dotarła do mnie paczka z dalekiego kraju która miała dojść po niecałych dwóch tygodniach a przyszła po ponad miesiącu. Także wreszcie mogłem zacząć terapie.
sprzęt do terapii © cremaster

To moje pierwsze takie urządzenie, nigdy wcześniej czegoś takiego nie próbowałem.
terapia w praktyce © cremaster

Zarazem to pierwsze podejście do zdjęć w trakcie terapii i wyszło słabo. A sama terapia? Jest świetnie, pewnie może być lepiej ale i tak jestem zadowolony. Całkiem inne doznania i szczerze nie chciałem wracać do domu. Niestety to tylko był mały test, ale jedno trzeba odnotować. Zaczynam nową erę w moim pedałowaniu :) A i jeszcze jedno słowo uzupełnienia. Za tył odpowiada Author DUPlex czyli oczojebny walle.
________________________
*tekst sponsorowany przez producenta laserów do kocich paczałek