Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Radzio ze Świdnicy. Mam przejechane 13998.20 kilometrów w tym trochę w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.74 km/h i kot się z tego śmieje.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cremaster.bikestats.pl
Free counters!
Wpisy archiwalne w kategorii

jestem świetlikiem

Dystans całkowity:1224.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:76:36
Średnia prędkość:15.99 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:19365 m
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:47.10 km i 2h 56m
Więcej statystyk
  • DST 27.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 22.50km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Podjazdy 295m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świętowanie :)

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 2

Nie planowałem jazdy, ale musiałem uczcić zwycięstwo Majki podjazdem pod jakąś górkę. Połechtał niesamowicie moje górskie instynkty :) Wygrana po samotnej jeździe pod górę to jest to :)

Zachód
Zaszło i można jeździć © cremaster

Posucha ostatnio na bikestatsie, na profilach które regularnie przeglądam cisza albo coś w tym stylu. Sam nie jeżdżę*, czyżby wszystkich marazm dopadł? Jeszcze z 3-4 tygodnie będę jeździł mniej niż więcej, chyba że się jakoś ogarnę ;) A co potem? No właśnie nie wiem. Prawdopodobnie przestanę wozić ze sobą aparat, a bez zdjęć to już nikt tutaj nie zaglądnie ;) Ba, nawet dla mnie blog przestanie być atrakcyjny bo w jakiejś tam części robię to dla siebie. W sumie to jeszcze nie ma co wyrokować, zobaczy się jak to będzie. Ale będzie inaczej, tak jak zupełnie przypadkiem ostatnio nałogowo zacząłem słuchać Acidów...

*za to ostro wziąłem się za gimnastykę gdy uświadomiłem sobie jak wygląda 700mm :D



  • DST 11.00km
  • Czas 00:35
  • VAVG 18.86km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocą koty psocą

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 0

W ten weekend rower przegrał z innymi przyjemnościami, sorry rower taki mamy klimat ;) Jednak w niedzielę wieczorem znalazłem chwilę by zapolować na fabryczne koty ze śfupu. Na cztery spotkane koty tylko jeden pozował do zdjęć. Potem jeszcze mały wyjazd za miasto.


Kotek
Kotek © cremaster

Co do nocnych łowów to jakość jest słaba, pożydziłem na statyw to mam za swoje. W dodatku zapomniałem o komarach które lubią nocnych fotografów :D

Księżyc
Księżyc © cremaster

A co do innych przyjemności.
Wrocław
Wroclove najlepiej wygląda z góry, a jeszcze lepiej z opuszczonego budynku. Niestety nie miałem aparatu. © cremaster

Słońce poboczne
A Świdnica najlepiej wygląda gdy patrzymy w niebo. Słońce poboczne? © cremaster

ps
załamka, nie mogę znaleźć sensownego uchwytu do Convoya S2 na kierownicę 31,8  
hehe, problemy pierwszego świata


ps2
Prawie zostałem świadkiem rozjechania rowerzystki. Ładne, młode dziewcze na mtbku jechało całkiem nieoświetlone chodnikiem w ciemności i nagle zjechała na drogę pakując się prawie na maskę jadącego samochodu. Całe szczęście, że kierowca był z gatunku tych co potrafią jeździć, a nie hamować klaksonem.


  • DST 75.00km
  • Czas 05:17
  • VAVG 14.20km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Podjazdy 1257m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

majufka zimufka

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 04.05.2014 | Komentarze 4

Bałwanek
Heloł © cremaster

Zacznę od tego, że zdjęcia są świeżutkie, dzisiejsze, a nawet to co widzicie jest nadawane na żywo. Jednak od początku.

W myśl starego porzekadła "jak się bawić to się bawić, psa wywalić kota wstawić" wystartowałem o 4:20. Miało być o 4:00 ale długo zajęło mi ubieranie zimowych ciuchów... Taka majówka hehe. Streszczając to lód na drodze pojawił się w Glinnie, na podjeździe za Glinnem było całkiem wesoło bo tylne koło miało problemy z przyczepnością nawet z tyłkiem na siodełku. W górę jakoś jednak dało radę, ale w drugą stronę to już nie było szans.

Wielka sowa 4 maja
Wielka sowa 4 maja © cremaster

W rzeczywistości śnieg był dużo niżej, bo już w lesie na podjeździe na Przełęcz Walimską, z niższych drzew zdążył już stopnieć.

Wielka sowa 4 maja
Na Sowę © cremaster

Wielka sowa 4 maja
Sowio i śnieżnie © cremaster

Miałem dziś chęć upolować muflona, ale trafiło mi się coś lepszego.

Wielka sowa z kotem
Wielka Sowa z kotem © cremaster

Kotek
Schował się bo nie chciał być znowu na internetach (a przy okazji poczułem kocie uczucia na udzie) © cremaster

Zjazd z Sowy to najpierw sielanka czerwonym rowerowym, aż coś mnie podkusiło i wjechałem w jakąś nieoznakowaną drogę która kiedyś była szlakiem.
Stary szlak na sowie
Stary Sowy © cremaster

Następnie na cel poszła żółta trasa Strefy MTB Głuszyca, znaczy się Strefy Sudety jeśli się nie mylę że tak to się teraz nazywa :)
Żółty szlak głuszyca
Żółty szlak Głuszyca © cremaster

Tu też postanowiłem zboczyć z trasy i wyjechałem w Zimnej Wodzie(?). Górna część tej wioski czy jak to się dokładnie zwie to istny raj, kot na kocie, co dom to trzy koty grzejące się na słońcu. Lubię to :)

Na koniec pojęczę, mam straszny ból siedzenia, dawno nie siedziałem ponad 5 godzin :)




  • DST 27.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 19.06km/h
  • VMAX 36.36km/h
  • Podjazdy 233m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed deszczem

Sobota, 15 marca 2014 · dodano: 15.03.2014 | Komentarze 2

Coś mnie dawno tu nie było, zapracowanie mnie dopadło. A nie jestem (jeszcze) takim hardcorem żeby przed pracą jeździć. W związku z bardzo optymistycznymi prognozami pogody zerwałem się o 4 rano z łóżka żeby choć trochę pojeździć. Full lampa cały tydzień, a w weekend... A tak chciałem się pokręcić po Głuszyckiej strefie :(

Także biorąc wiatr na twarz pojechałem na tamę do Lubachowa, kółka wokół jeziora nie zrobiłem bo coś mi mówiło że dupka zmoknie i miałem racje. Kilka minut po powrocie zaczęło padać. Wracając z wiatrem w plecy dokonałem epokowego odkrycia, że te drogi nie nadają się do jazdy, a w ciemności to już w ogóle. 

Kotki:)
suche futra © cremaster

Nowy wiadukt Świdnica
Nowy wiadukt Świdnica © cremaster

Wracając pojechałem obejrzeć nową budowlę która miała być dopiero dzisiaj odebrana ale władza zrobiła laskę i odebrali dwa tygodnie wcześniej. A ukończony był w styczniu:) Sam wiadukt cud, miód chociaż w necie mnóstwo hejtu się przewinęło "bo nie jest taki jak inne" czyli jest leciutką konstrukcją zamiast ciężkich murowanych. Ale nie o tym chciałem. Nawierzchnia ścieżki rowerowej i chodnika ma ciekawe właściwości. Abstrahując od tego że z kostki nie należy budować ścieżek rowerowych, ale Świdnickie władze mają powiedzmy że bzika na punkcie betonu i kamienia. Wjeżdżając na kostkę przekląłem myśląc że kapcia złapałem. Macam opony a one twarde. Nie wiem o co chodzi ale jeżdżąc po tym opony wydają dźwięk jakby były bez powietrza. Na innych ścieżkach z tej kostki nic takiego się nie dzieje. Cuda jakieś :D

Wracając jeszcze do ostatniej awarii, to zawsze chciałem mieć pejczyk ;>

Bacik
sado maso© cremaster



  • DST 50.00km
  • Czas 02:58
  • VAVG 16.85km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 492m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duathlon

Wtorek, 18 lutego 2014 · dodano: 18.02.2014 | Komentarze 0

Już na wstępie wytłumaczę o co jeździ z tytułem. Do zachodu słońca polami, po zachodzie asfaltem. Wio, tyle wstępu bo wiosna nadlatuje i jest super:)

Leci wiosna
Powrót emigracji© cremaster

Nie pytajcie co to leci bo nie wiem, nie gęgało tylko tak inaczej robiło. I było tego tyle, że mimo starań nie zmieściłem wszystkich w kadrze. Nie znam się na ptaszkach co już raz tutaj pisałem ;)


Bobrowa robota
Chrup, chrup w Jagodniku© cremaster

Śmieszne, wczoraj przejeżdżałem i nie zauważyłem. Mam sporą kolekcję dioptrii więc może to dlatego.


Sarny
Sarnie żniwo© cremaster


Słońce
 © cremaster


Zachód słońca
Znowu udało się doczekać końca© cremaster

I w tym miejscu parę słów. Plan był taki żeby polami dojechać do zielonego szlaku obok wsi Biała, potem czarnym na Przełęcz Tąpadła. Ale. Mniej więcej tam dopadł mnie zachód słońca i straciłem ochotę na jazdę w lesie. Czarny szlak przebiega niebezpiecznie blisko wsi Sady, gdzie dzisiaj(zawsze?) psy mają jakiś problem z sobą więc odpuściłem. Powrót do domu też nie wchodził w grę, więc znalazłem w głowie dwa pomysły. Mietków, albo Sobótka i na Tąpadłę. Nie mogłem się zdecydować więc rzucałem kotem. Założyłem, że jak spadnie na cztery łapy to jadę do Sobótki, a jak na grzbiet to Mietków.

A, pod Kątkami musiałem zjechać na asfalt bo to co miało być drogą było gęstymi krzakami. Chusteczki, dziurexy, takie klimaty.


Galeria sław kolarstwa w Sobótce
Aleja sław kolarstwa w Sobótce © cremaster

Flowerman
Niecierpliwie czekam na TdF© cremaster

Podjazd na Przełęcz Tąpadła bajka. Kompletna cisza, tylko jeden samochód jechał. Tylko ja, rower, las i ciemność. No i napisy po mistrzostwach Polski w kolarstwie. Męczące to dla głowy, ale dawno nie czułem się tak odprężony :)

Na zjeździe z przełęczy, po wyjechaniu z lasu niespodzianka. Wiało, na boki trochę rzucało. W sumie nic wielkiego ale w ciemności nawet wiatr jest jakiś inny. A pod domem przywitało mnie miłe futerko:) Dobranoc :)



  • DST 39.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 15.10km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

walętyłkowo

Piątek, 14 lutego 2014 · dodano: 15.02.2014 | Komentarze 2

Strasznie nie lubię tego bzdurnego "święta" 14 lutego, ale no cóż. Zabrałem swoją ukochaną na małą popołudniową wycieczkę.

W prezencie moja Wajpereczka dostała nowe, kolorowe klocki by wyglądała pięknie. Nowe klocuchy
Teraz tylko dotknąć i już staje© cremaster
No wiem że kolorowe klocki są bez sensu ale tak wyszło. Kupiłem czarne accenty 3function na cyklotur.com po promocji ale coś im brakło i do jednych czarnych zaproponowali kolorowe z taką samą promocją także punkt dla nich.

Pokazałem Wajperce co ją czeka już niedługo(przy pomyślnych południowych wiatrach).
Wielka sowa
Wielka Sowa © cremaster
Było ciepło więc skoczyliśmy schować się przed wzrokiem podglądaczy. Jednak nie trwało to długo bo Wajperka upatrzyła sobie cel.
Pagórki na celowniku
Wzgórza Kiełczyńskie© cremaster
Było ostro w tej trawce, a ja się nie zabezpieczyłem długimi rękawiczkami i skończyłem z podrapanymi palcami.

Przypadkiem przyłapałem kota jak wracał z sąsiedniej wsi i nawet się nie zatrzymywał.  
Pyndzący kotek
Pyndzący kotek © cremaster

 Proszę nie regulować odbiorników, następuje zmiana kolorów. Tak, to połowa lutego. 
Wzgórza kiełczyńskie
A teraz do lasu narobić hałasu(bo klocki trochę piszczą)© cremaster
Okazało się, że nie tylko ja robię tam hałas.
Dzięcioł
Pukanie w walentynki© cremaster

O, jakie fajne miejsce.
Stary kamieniołom(?) wzgórza kiełczyńskie
Czysto!!!© cremaster

Podobno są ludzie których takie widoki nie ruszają. Podobno.
Zachód słońca
Zachód © cremaster
Zachód
po raz drugi © cremaster
Zachód
po raz trzeci © cremaster

Możliwe że na trzecim zdjęciu uważne oko lokalnych ujeżdżaczy ujrzy, że dzień się kończy a jazda nie. Przełęcz Jędrzejowicka i żółtym na Przełęcz Tąpadła, a co :)
Niestety kolejne zdjęcie zepsułem. Chciałem szybko pstryknąć zdjęcie, ale szybko to się przed psem ucieka. Zrobiłem automatem i wyszło takie coś.
Żółtym na tąpadłę
Żółtym na Tąpadłę © cremaster
Wydaje się być jasno, a ja parę metrów dalej latarynkę odpaliłem. Aparat ustawił sobie iso 800, jakiś długi czas naświetlania i wyszedł dzień o zmroku.
Właściwe ze zdjęć to tyle, dalej już była tylko ciemność. I zmiana dźwięków z dzieciołowego pukania na sowie tentegowanie.
 Noc w lesie super sprawa. Taki odlot że praktycznie nie wiele pamiętam. Tylko jedno zdarzenie zostało w pamięci. Niczym ze wszystkich zgniło-jesiennych opowieści o potworach wyskakujących z mgły i wcale nie mam tu na myśli siebie zjeżdżającego z Sowy. Spokojnie sobie jadę, aż tu nagle za plecami słyszę sapanie. "Co do czegoś tam"-myślę sobie. Potwór? Młoda, piękna rowerzystka? Jeleń który ma ochotę mnie przewalentynkować? Nie, to wilk! No dobra, wilków u nas nie ma, a i ten bikestatsowy tutaj nie występuje chociaż to tego nigdy nie wiadomo. Za plecami wyrósł mi wielki wilczur i gdy stwierdziłem że jest weekend więc szybko znajdzie ktoś moje zagryzione zwłoki okazało się że to całkiem potulne bydle które postanowiło towarzyszyć mi w podróży. Teraz nie byłem już sam bo miałem psa:) Nie lubię psów, ale z takim w ciemnym lesie czułem się dobrze. Niestety, opuścił mnie gdy chciałem zrobić mu zdjęcie więc końcówkę do przełęczy przejechałem już sam. 

Na przełęczy trochę namyślałem się co dalej, miałem parę pomysłów, wiadro prądu w zapasie ale postanowiłem wracać. Przy bezchmurnym niebie szybko zrobiło się zimno.

Resztki po zachodzie
Resztki po zachodzie © cremaster
Waletynkowa pełnia
A przez to całą drogę powrotną miałem wrażenie że ktoś za mną jedzie © cremaster

Tyle z bajek na dziś.

ps
Jak to powiedział jeden z moich ulubionych komentatorów z dziwną fryzurą czyli Przemysław Babiarz podczas biegów narciarskich "chodzi o to żeby nie wpaść". ;)

  • DST 25.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 12.61km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tytułu nie ma bo nie wiem co wpisać

Czwartek, 23 stycznia 2014 · dodano: 23.01.2014 | Komentarze 4

Stało się. Na Dolnyśląsk dotarła zima anomalia pogodowa. Szkoda, fajnie było patrzeć na prognozy pogody gdzie u nas ciepło, a gdzieś tam dwa dni jazdy pociągiem stąd mają zimę anomalię pogodową.
Anomalia pogodowa
Anomalia pogodowa © cremaster

Jak widać na załączonym obrazku zasypało nas konkretnie. Mrozem też ścięło, chyba z -5 także świetne warunki do tułania się po polach co z wielką radochą zrobiłem. Nic takiego a jednak cieszy, szczególnie że puściłem się na nieznane mi tereny.



Krzyż pokutny przy drodze Miłochów-Boleścin
Krzyż pokutny przy drodze Miłochów-Boleścin © cremaster


Sarny
skaczące pupcie © cremaster

Sarny dzisiaj były wszędzie, a wrzuciłem najgorsze technicznie ich zdjęcie bo dobry humor mam :)
 Nie będę marudził na trasie bo kto będzie chciał to zobaczy na mapce. Za Grodziszczem zaczęło się szybko ściemniać (to pewnie przez bliskość do Dz, P i B czyli końca świata) i trochę zboczyłem z zaplanowanej trasy, pierwszy raz na tym terenie. Będę musiał kiedyś poprawić. 


Anomalia pogodowa nocą
Anomalia pogodowa w ciemności © cremaster

A pod domem...:)

Kotek
Nie da ci ojciec, nie da ci matka, tego co dać może kocia sąsiadka© cremaster




  • DST 10.50km
  • Czas 00:37
  • VAVG 17.03km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 54m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

nocne nic ciekawego

Sobota, 18 stycznia 2014 · dodano: 19.01.2014 | Komentarze 0

Taki ładny dzień był, a ja oczywiście musiałem przeleniuszyć by wyruszyć o 20 gdy piękna mgła złapała :) Fajne uczucie gdy wyjedzie się parę metrów od cywilizacji i okazuje się że jest całkowita ciemność jak na pustkowiu. Dystans powala na kolana, ale jak mówi stare rosyjskie przysłowie "groszek do groszka i będzie koszka". Chciałem pojeździć trochę więcej ale nie lubię słuchać jak napęd marudzi w takich warunkach.
Nocą we mgle
jadymy © cremaster

W rzeczywistości widać było znacznie mniej, chciałbym wczoraj tyle widzieć. Nie kumam dlaczego w oświetlonym fragmencie zrobiło się takie wcięcie po prawej stronie a w dodatku pojawił się jakiś jasny punkcik. Czyżby kot? ;)


  • DST 13.00km
  • Czas 00:43
  • VAVG 18.14km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

nocny test

Niedziela, 12 stycznia 2014 · dodano: 13.01.2014 | Komentarze 0

Trochę pokręciłem się po polnych drogach oddając cześć Królowej Prowizorce.
Prowizorka światełkowa
Prowizorka w pełnej krasie © cremaster

Marketowa czołówka Energizera kupiona pod namiot i zaadaptowana na światełko dodatkowe. No co, musiałem sprawdzić ją przed zakupem czegoś normalnego:) Świeci, ale nie oświetla, jednak widać to co na liczniku a nawet trochę dalej. Byłoby w miarę okej gdyby nie to że musiałem założyć daszek który zasłania pół świata wrrr... Lampka trzyma się stabilnie bez daszku, ale boję się przy jakimś rolowaniu bikem na downhillu może mi zrobić face demolition (lol).

Światełko z nieba
Światełko z nieba © cremaster

  • DST 70.50km
  • Czas 04:20
  • VAVG 16.27km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 1188m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewające Sowie

Czwartek, 21 listopada 2013 · dodano: 21.11.2013 | Komentarze 0

Pogody lepszej przez kilka miesięcy nie będzie więc trzeba jeździć w takiej jaka jest. Wcale to nie pomaga mi, ostatnio mam problem z mobilizacją. Budzik na 4:30, rzut okiem za okno - mokro coś. Wróciłem do łóżka z myślą o dalszym spaniu, pięć minut i myśl o tym, że nasi piłkarze może podobnie budzą się rano i zamiast iść na trening śpią sobie dalej? No to pojechałem na fajne podjazdy. Najpierw Grządki z Walimia, a potem coś jeszcze bo nogi podawały że hej!
Lubachowska tama w ciemnościach wraz ze szlakiem dla niebieskich strusi © cremaster

W ciemnościach spotkałem zajca, wilk był zajęty niuchaniem parę kilometrów dalej, trzy koty z czego dwa zwiały, a jeden przebiegł drogę i spotkaliśmy się na zakręcie. Chciał się zaprzyjaźnić ale miejsce było niezbyt. Niezwykle uroczej lochy nie spotkałem :D

Dzień pod znakiem mgieł, zgnilizna przejęła władzę.
Walim na żądanie © cremaster

Grządki przeleciałem nawet nie wiem kiedy tak mi się świetnie jechało. Nie mogłem zmarnować tej radości w nogach więc...
spłaszczone 28% © cremaster

Podjazd który darzę wielkim szacunkiem, wiele lat temu chciał mnie dobić na wycieczce szkolnej. Długa historia i niezbyt mądra, ale wszyscy przeżyli bo wtedy jeszcze nie było pejsbuka. Chciałbym napisać, że podjechałem z palcem w nosie. W sumie mógłbym nawet dwa sobie włożyć bo i tak z rozpaczliwie łapałem powietrze ustami. Noty za styl niskie, ale podjechane:) Właściwie to nie miałem wielkiego wyboru, z moim lękiem wysokości nie zjechałbym tego więc musiałem jechać przed siebie ;)
Schronisko Orzeł © cremaster

Tutaj na zgrupowania przyjeżdża nasza reprezentacja trenować przed meczami. Przez zerową widoczność nie dało uchwycić specyfiki tego boiska, a w szczególności jego lewej strony. Występuje tam specyficzna odmiana prawa Pascala
Kto wykopuje ten piłkę odkupuje bo i tak nie znajdzie gdzieś tam w dolinie © cremaster

Schronisko Sowa czyli kolejny akt w dramacie pod tytułem "Wycieczka szkolna i nauczyciel co zna się na mapie". Ale schronisko było ok i fajne terenówki mają © cremaster

I tak trochę wspominając dawne czasy dojechałem na szczyt i chciałem wciąż więcej, ale brakło mi pomysłu albo wyższych gór.
Wielki Kot paczy. wielkasowa.eu © cremaster

Na szczycie pusto. Kota brakło, nawoływałem ale gdzieś się w ciepłym zaszył. Jedynie spotkałem duży ślad po koniu, ale tego nie fotografowałem :D
Miska wielkosowiego kotka:) © cremaster

lodzik © cremaster

wake my up in July © cremaster

Zjazd był cudowny. Fioletowym do Walimskiej Przełęczy i dalej do Rościszowa bo chciałem sobie fajnie zjechać z dużymi prędkościami i ostrymi dohamowaniami do serpentyn. Tyle w teorii, w praktyce okazało się że z tej strony Sowy jest tak zajebista mgła, że siusiaczka widać. A właściwie nie widać, co jest fajną sprawą gdy na krzakach nie ma już liści haha:). Tak na poważniej to przez mgłę samą w sobie mało było widać, a przez ilość wody na okularach to już tyle co nic. Masakra. Ale i tak było warto się ruszyć z łóżka, co było znacznie trudniejsze niż dzisiejsza trasa.