Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Radzio ze Świdnicy. Mam przejechane 13998.20 kilometrów w tym trochę w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.74 km/h i kot się z tego śmieje.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cremaster.bikestats.pl
Free counters!
  • DST 11.00km
  • Czas 00:41
  • VAVG 16.10km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie liczy się długość

Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 0

Liczy się chęć ruszenia zadka zamiast grać w grę.

Jagodnik
 © cremaster
Kategoria 0-50 km


  • DST 13.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 16.60km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed pracą...

Wtorek, 1 kwietnia 2014 · dodano: 01.04.2014 | Komentarze 2

...czyli burzenie murów więzienia drugiej zmiany. A poza tym nic ciekawego :)


Bziuuuum
jedzie © cremaster

Najlepszy kot na świecie
+10 do atrakcyjności, kotowanie produktu niezamierzone © cremaster
Kategoria 0-50 km


  • DST 25.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 13.51km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Podjazdy 313m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mój dziki pierwszy raz

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 0

Krótka trasa, krótki wpis bez zbędnego rozpisywania się.

Nie mogłem się zdecydować gdzie jechać, więc pojechałem blisko ale nowymi trasami.

Wał na Piławie w Jagodniku
Autostrada © cremaster

Plan był taki by doczłapać się do Burkatowa wszystkim tylko nie asfaltem, by potem leśną autostradą dojechać do żółtego szlaku a dalej na Lutomię. Pierwsza część wykonana, drugą zmodyfikowałem wskakując na czerwony szlak. Tu trochę miałem podbiegów z rowerem bo nachylenie znaczne, a tylna opona nie daje rady. Jeszcze ze dwa tygodnie będę udawał że na łysej oponie da się jeździć w terenie :D Dalej zjechałem z czerwonego, tj. nie zauważyłem że on gdzieś skręca i jechałem przed siebie bo tak jest najlepiej. Świetnie jechało się w nieznane, aż nagle usłyszałem że coś blisko w lesie chodzi. Już po samym odgłosie łamanych gałęzi wiedziałem że sarna to to nie jest, że musi to być coś dużego. Wreszcie zauważyłem cóż to łazi, dziki :) Tyle kilometrów przejechałem a jeszcze dzika nigdy nie widziałem. Były co najmniej dwie sztuki, jeden ogromny i drugi mniejszy. Nieszczęście w szczęściu było takie, że przechodziły poniżej drogi którą jechałem i nie miałem pozycji do zrobienia zdjęcia. Trudno, może następnym razem uda się upolować dzika:) Kilka obrotów korbą dalej wpadłem na żółty szlak i stwierdziłem że wystarczy na dzisiaj. Fajnie się jeździło, ale trzeba trochę odpocząć, kota nakarmić i takie tam.


Kategoria 0-50 km


  • DST 23.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stary cmentarz niemiecki

Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 29.03.2014 | Komentarze 0

Tydzień pełen zawirowań w życiu i w pogodzie, pełen walki o prawidłowy przepływ energii. Najgorsze że góry znowu zasypało :(

Tyle słowem wstępu, dziś był tylko krótki rozruch po nocce. Jutro powinno być coś dalszego, ale kompletnie nie mam koncepcji ani antykoncepcji.

  Dzisiejszy cel znajduje się w okolicach Komorowa. Nim tam dotarłem na drodze stanęło mi parę suk, psów itp w ilości różnej
  SU22M4 Witoszów Dolny
Suczka © cremaster

Suka z małymi
Trzy psy w polu to argument za zmianą trasy © cremaster

A to co poniżej jawnie mnie rozbawiło :D
Blondynka ze smartfonem
Blondynka ze smartfonem © cremaster
Paniusia zatrzymała się na skrzyżowaniu na podporządkowanej i... jeździła sobie palcem po ekranie. "No czego oni wszyscy chcą?? Przecież nie jadę to mogę korzystać z telefonu, co nie?". Postałem sobie chwile obserwując to zjawisko(jestem niemiły, społeczeństwo jest niemiłe). Za nią trąbili, obok trąbili, gestykulowali, kulturalni z głównej chcieli ją puścić i też trąbili. Nieźle.

Wracając do cmentarza. Nic na jego temat nie mogę znaleźć, niby to zwykły, stary, zapomniany niemiecki cmentarz ale zachowała się jedna Polska tabliczka z roku 1958 i jeszcze jedna współczesna ale już nieczytelna.
Komorów cmentarz niemiecki
Komorów cmentarz niemiecki © cremaster
Komorów cmentarz niemiecki
Komorów cmentarz niemiecki © cremaster
Komorów cmentarz niemiecki
Miłość nigdy nie ustaje © cremaster
Komorów cmentarz niemiecki
Komorów cmentarz niemiecki © cremaster

Niespodziwanka
Szałas na cmentarzu komorów
Szałas na cmentarzu © cremaster

A na koniec wpisu ogon w paski idzie sobie gdzieś.
Kotek
Kotek © cremaster
Kategoria 0-50 km


  • DST 83.00km
  • Czas 05:08
  • VAVG 16.17km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Podjazdy 1301m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosenne TdG

Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 23.03.2014 | Komentarze 3

Hurra jeden dzień weekendu z ładną pogodą :)

Jeszcze jakiś czas temu planowałem przywitać wiosnę tak jak przywitać należy godnie czyli Okrajem, ale ostatecznie biorąc pod uwagę braki w przejechanych kilometrach postanowiłem wybrać nie mniej godną trasę Tour de Głuszyca.

Rano w Świdnicy groźne chmury, gdzieś bokiem przechodziły deszcze. Także założyłem dużo ciuchów i zupełna nowość czyli plecak. Nie przepadam za jazdą w plecaku, ale górski instynkt podpowiadał że w górach będzie świetna pogoda. Oczywiście miałem rację, po 13 kilometrach striptiz i to dosłowny. Potem jeszcze parę razy ubieranki i rozbieranki by w końcu full lampa nastała wraz z opalenizną.  A skoro miałem plecak to zabrałem cały warsztat ze sobą, ale o tym później.

Początek nic specjalnego, 25 kilometrów dojazdówki do Jedliny Zdrój na której wpadłem na pomysł że może kupię sobie siodełko ze szparką żeby mieć co robić na asfaltach;) W Jedlinie wreszcie zaczęło się dziać, żółtym szlakiem wspinałem się na Przełęcz Pod Borową. Gorzej wybrać nie mogłem, albo trasa rozjechana świeżo przez leśników, albo rozjechana kiedyś przez leśników. Kupa luźnych kamieni, gałązek, patyczków, masakra. W dodatku tylna opona jest powiedzmy taka sobie... Ekonomicznie mi się to nie kalkuluje, ale jednak Wajperka dostanie jakieś mądre opony.
Przełęcz Pod Borową
Przełęcz Pod Borową © cremaster

Nie rozpisując się dalej potentegowałem zielone szlaki :D Miałem zielonym TdG jechać w stronę Skalnych Bram, a pojechałem... No właśnie, wyjeżdżam z lasu i widok taki.
Kamieniołom rybnica leśna
Kamieniołom Rybnica Leśna © cremaster

Toż to Andrzejówka. Będąc pod wrażeniem moich zdolności nawigacyjnych pomyślałem że skoro już tu jestem to zaliczę pierwszy raz podjazd pod Andrzejówkę. Jakoś wjechałem bez większych problemów, zjeżdżając zawsze miałem wrażenie że nachylenie jest tam większe.

W Andrzejówce małe spotkanie.
 
Andrzejówkotka
Andrzejówkotka © cremaster
Andrzejówkotka
Andrzejówkotka © cremaster

Ta kupa gruzu i złomu to tak naprawdę zakamuflowane wejście do tajnej kociej bazy w piwnicy albo coś w tym stylu :D

Dalej to już tylko jazda wzdłuż granicy TdG aż do Kolców, tam powiedziałem sobie że starczy i pojechałem w stronę domu.


Zielony TdG
Dezerter© cremaster

 Po przedostatnim wpisie zostałem bardzo zaskoczony. O ile to normalne, że są ludzie którzy podziwiają mnie za to że mi się chce, znajdą się fanki kotów i zachodów, ale że mam fankę moich narzędzi to nigdy bym się nie spodziewał :D 

Bacik w Głuszycy ;)
Narzędzie tortur w Głuszycy ze specjalną dedykacją dla :3 © cremaster



ps
Scenka niedaleko Waligóry.
Do dwóch bajkerów mówię część.
Oni odpowiadają ahoj
Fajnie jest żyć w świecie bez granic.
Szkoda, że nie wszyscy mają to szczęście.
Kategoria 50-100 km, Strefa MTB


  • DST 18.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 17.14km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Podjazdy 104m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Relaks Po Pracy

Wtorek, 18 marca 2014 · dodano: 18.03.2014 | Komentarze 0

Kozak
Siemka! © cremaster

 Nie ma takiego lenistwa, trzeba chociaż godzinkę pokręcić :) 

Kotek
Zuo :3© cremaster


Kategoria 0-50 km


  • DST 27.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 19.06km/h
  • VMAX 36.36km/h
  • Podjazdy 233m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed deszczem

Sobota, 15 marca 2014 · dodano: 15.03.2014 | Komentarze 2

Coś mnie dawno tu nie było, zapracowanie mnie dopadło. A nie jestem (jeszcze) takim hardcorem żeby przed pracą jeździć. W związku z bardzo optymistycznymi prognozami pogody zerwałem się o 4 rano z łóżka żeby choć trochę pojeździć. Full lampa cały tydzień, a w weekend... A tak chciałem się pokręcić po Głuszyckiej strefie :(

Także biorąc wiatr na twarz pojechałem na tamę do Lubachowa, kółka wokół jeziora nie zrobiłem bo coś mi mówiło że dupka zmoknie i miałem racje. Kilka minut po powrocie zaczęło padać. Wracając z wiatrem w plecy dokonałem epokowego odkrycia, że te drogi nie nadają się do jazdy, a w ciemności to już w ogóle. 

Kotki:)
suche futra © cremaster

Nowy wiadukt Świdnica
Nowy wiadukt Świdnica © cremaster

Wracając pojechałem obejrzeć nową budowlę która miała być dopiero dzisiaj odebrana ale władza zrobiła laskę i odebrali dwa tygodnie wcześniej. A ukończony był w styczniu:) Sam wiadukt cud, miód chociaż w necie mnóstwo hejtu się przewinęło "bo nie jest taki jak inne" czyli jest leciutką konstrukcją zamiast ciężkich murowanych. Ale nie o tym chciałem. Nawierzchnia ścieżki rowerowej i chodnika ma ciekawe właściwości. Abstrahując od tego że z kostki nie należy budować ścieżek rowerowych, ale Świdnickie władze mają powiedzmy że bzika na punkcie betonu i kamienia. Wjeżdżając na kostkę przekląłem myśląc że kapcia złapałem. Macam opony a one twarde. Nie wiem o co chodzi ale jeżdżąc po tym opony wydają dźwięk jakby były bez powietrza. Na innych ścieżkach z tej kostki nic takiego się nie dzieje. Cuda jakieś :D

Wracając jeszcze do ostatniej awarii, to zawsze chciałem mieć pejczyk ;>

Bacik
sado maso© cremaster



  • DST 56.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 16.15km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieszczęście w szczęściu

Sobota, 1 marca 2014 · dodano: 01.03.2014 | Komentarze 0

Na wstępie wierszyk o dzisiejszym dniu.

Na dole wiosna 
Na górze błoto
Bez szprych wraca się piechotą


Na Przełęczy Walimskiej szprycha raz, na zjeździe szprycha dwa i w Świdnicy szprycha trzy i spacerek bo nigdy matematyki nie lubiłem i nie chciałem liczyć dalej. A to przecież były tylko dwa pączki i to małe! I jeszcze jeden gratis od losu. Zjeżdżając w Glinnie utknąłem za rozrzutnikiem gnoju z ładunkiem. Dziękuję, dobranoc.

A zapomniałbym. Spalono moje ulubione krzaczki do pit stopu, jak żyć Panie Premierze? To tak przy okazji skoro krzaczków nie ma to pokażę ptaszka.

Ptaszek na słupeczku
Myszojad© cremaster

A to już nie ptaszek i zostanie mu ptaszkiem nie grozi bo to parter.
Kot i gender
Myszojad i Gender © cremaster

Kategoria 50-100 km


  • DST 34.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 18.55km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leniwy Zamek Grodno

Wtorek, 25 lutego 2014 · dodano: 25.02.2014 | Komentarze 0

Chyba zacznę od tego że w ogóle nie chciało mi się. Jakoś jednak zwaliłem się z łóżka myśląc że nie wyleżę tego co mogę wyjeździć. Brakowało mi jakiegoś celu, mobilizacji itd więc sobie obrałem trasę nad jezioro bo dawno nie byłem. A nóż coś się zmieniło.  Po drodze taki widok:
TW Kotow i dwa bumelanty
Tęczowa Kuweta© cremaster

Żeby było śmieszniej wracając w tej samej wiosce widziałem innego kota spacerującego wokół śpiących większych psów, ale zdjęcia nie zrobiłem bo brama była otwarta a psy luzem... Tolerancyjna wioska ;)

Pomysł z zamkiem pojawił się gdy przejeżdżałem obok i bez zastanawiania się pomknąłem ku niemu.


Zamek Grodno
Zamek Grodno © cremaster
Po drodze bezczelnie poglądałem
Zagórze Sanatorium
hihi© cremaster

A co było dalej?

Luz pod zamkiem Grodno
A pedałujcie sobie po tych górach beze mnie© cremaster


Tyle
Wesoły Zając
Zając pozdrawia wszystkich którzy tu zaglądnęli :)© cremaster
Kategoria 0-50 km


  • DST 100.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 18.99km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 717m
  • Sprzęt Wajperka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ujów sto!!!

Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 1

Dokładnie jak w tytule!
Ujów :)
Ujów :) © cremaster

Pierwszy poważny dystans w tym roku. Miałem w planach jakieś góry, ale pogoda zrobiła wielkiego psikusa. Zero chmur, zero wiatru, warunki IDEALNE nic tylko jeździć:) Pojechałem na płaskim wygrzewać się, takie zwieńczenie "zimowej" jazdy po polach koło domu. Zdjęć mało i jakieś słabe bo nie chciałem czasu tracić na zdjęcia, martwiłem się że jeżdżąc po część trasy po polnych drogach zajmie mi mnóstwo czasu. Wiadomo, błoto, trawa, gruz, nawóz, śmieci itp to nie najlepsza nawierzchnia. A jednak nawet przyzwoitą średnią wykręciłem.

Węglowa droga
Węglowa droga © cremaster
Książ i Śnieżka
Zamek Książ i biała Królewna Śnieżka © cremaster

Kościół w Witkowie
Ciekawe kształty w Witkowie © cremaster
Barka w Mietkowie
Barka w Mietkowie © cremaster

Zaskakująco łatwo mi to poszło mimo, że dawno już tak daleko nie jeździłem. Jeśli dobrze pamiętam to przed Sobótką gdzieś po 70 kilometrach dopadł mnie spory kryzys. Przymulony toczyłem się kolejne kilometry, aż do podjazdu na Przełęcz Tąpadła. Droga się pochyliła i od razu wstąpiły we mnie nowe siły, świat stał się znowu piękny i w ogóle:) Przypadek? Nie sądzę.
Kolejny kryzys i to dużo poważniejszy dopadł mnie pod Świdnicą gdy zorientowałem się, że braknie mi do stówki paru kilometrów. Nigdy nie miałem problemów z zakończeniem jazdy z 96 km na liczniku. Ale, ale. Po pierwsze fajnie wyglądałaby stówka w lutym, można sobie w cv wpisać. A po drugie tytuł wpisu miałem już wymyślony i boli nie boli ale dokręcić trzeba. Już witałem się z kotkiem pod domem a na liczniku 99 km heh, i jeszcze dokręcanie po mieście.
A co do bólu. Luzik, wszystkie członki dały radę. Tylko tak po połowie dystansu zaczęło boleć miejsce kontaktu z siodłem, potem kark. Wiele można trenować bez roweru, ale jednak są miejsca które potrzebują przejechanych kilometrów bo inaczej to się nie da. A i palce mnie bolą od zmieniania biegów, ale palce można też trenować bez roweru tylko nie mam z kim haha bredzę;)


 ps
 Na Przełęczy Tąpadła był dziś blachosmrodogedon jak w weekend majowy.
Kategoria 100-200